23 gru 2014

V-Kook - Uparciuch


JungKook nienawidził świąt. Nie, nie dlatego, że w tym czasie wszyscy byli dla siebie przesadnie mili, a on musiał stać godzinami w kolejce po prezenty. Nienawidził ich dlatego, że to właśnie w wigilię Bożego Narodzenia rozstali się jego rodzice. 

Pamiętał to, jakby wydarzyło się zaledwie wczoraj – krzyki i wyzwiska i fakt, że tamtego roku nie było ani choinki, ani prezentów, ani wspólnej kolacji. Tak właśnie wyglądały ostatnie święta, które mógł spędzić z rodziną. Niewiele później przeprowadził się do dormu, który dzielił z pozostałymi członkami BTS. Od tamtej pory Boże Narodzenie nie przypominało już tego dawnego i chociaż wszyscy spędzali je z dala od swoich bliskich, byli szczęśliwi, bo przez te lata sami stali się dla siebie jak jedna, wielka rodzina. On jednak wciąż na samą myśl o świętach miał łzy w oczach.

- Uśmiechnij się! – na policzku JungKook'a wylądowała biała, słodka maź. Kook zagryzł ze złością zęby i spojrzał spod byka na szczerzącego się od ucha do ucha V, który właśnie zlizywał pozostałość bitej śmietany ze swojego palca.

- Dobrze wiesz, że nie lubię świąt. – odburknął młodszy, wracając do krojenia warzyw na sałatkę.

- Wiem, ale kiedyś trzeba to zmienić! – Taehyung dał kuksańca w bok JungKook'owi. Nie zamierzał się poddawać w swojej próbie wywołania uśmiechu na naburmuszonej twarzy przyjaciela. 

- Yah! Zostaw mnie! – krzyknął brunet, chcąc odepchnąć swojego hyunga, lecz ten najzwyczajniej w świecie go objął i zaczął się bujać w rytm lecącej w radiu piosenki.

JungKook wiedział, że V nie odpuści, zbyt dobrze go znał. Z ponurą miną pozwolił mu więc bujać jego ciałem w rytmie Last Christmas, słuchając, jak starszy podśpiewuje cicho słowa piosenki, która zawsze go irytowała. 

- Jak słodko! – krzyknął, wchodzący właśnie do kuchni, Jimin. Chłopak spojrzał na Taehyung'a, który wydawał się być w siódmym niebie i uśmiechnął się znacząco. – V, czyżby ci się udało? – zapytał, a policzki Kima niemal natychmiast oblały się rumieńcem.

- Pabo! Co niby miało mi się udać? – Taehyung trzepnął go w głowę i speszony odkleił się od JungKook'a, który z westchnieniem ulgi wrócił do krojenia marchewki. Święta się jeszcze nie zaczęły, a on miał już ich serdecznie dość.

***

Ze znudzeniem wpatrywał się w Taehyung'a i J-Hope obkręcających się nawzajem łańcuchami na choinkę. Hoseok, zawinięty w srebrną ozdobę, przypominał lśniącą mumię. JungKook zaśmiał się pod nosem - jego hyung wyglądał przekomicznie.

- Uśmiechnąłeś się! Uśmiechnąłeś, widziałem! – V, zauważając to, natychmiast podbiegł do młodszego. Wyglądał jakby właśnie wygrał milion na loterii i był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.  – Chodź, pomożesz nam! – nie pytając JungKook'a o zgodę, wziął go za rękę i zaciągnął pod, stojące w kącie salonu i powoli nabierające blasku, drzewko.

- Przecież to nie ma sensu, potem i tak będziemy musieli to zdejmować. – mruknął maknae, zakładając na choinkę jedną z, podanych mu przez V, bombek.

- Nie narzekaj, tylko pomagaj. – pouczył go, próbujący wyplątać się ze światełek, Rap Monster.

- Cały dzień coś robię! – obruszył się Jung, lecz nikt nie zwrócił na niego uwagi. Wszyscy zajęci byli ozdabianiem zielonego drzewka. Tylko Jin jak zwykle pichcił coś w kuchni. JungKook przez chwilę zastanawiał się nawet, czy mu nie pomóc - był pewien, że najstarszy z jego hyungów przynajmniej da mu święty spokój.

Już miał wyjść z salonu, kiedy dopadł go V i zaczął owijać wokół niego jeden z łańcuchów. Na głowie przewiązał mu, przypominają aureolę, złotą ozdobę i klasnął zadowolony z siebie, uśmiechając się od ucha do ucha. 

JungKook musiał przyznać, że jego hyung wyglądał uroczo, kiedy się uśmiechał, a jego oczy zamieniały się w dwie, wąskie szparki. I pewnie odwzajemniłby ten uśmiech, gdyby nie to, że cały obwiązany był łańcuchami.

- Wyglądasz jak aniołek! – wyszczerzył się V, a policzki maknae pokrył rumieniec. – Aaa! Jak słodko! J-Hope, popatrz!

- Hyung, możesz mnie rozwiązać? – burknął Kook, gdy V i Hoseok nareszcie przestali robić mu zdjęcia, by wstawić je na grupowego twittera.

- Mogę, ale mam jeden warunek.

- Jaki?

- Musisz się uśmiechnąć.

JungKook westchnął i uśmiechnął się sztucznie. Nie miał ochoty na takie zabawy.

- Już. Zadowolony? – skrzywił się.

- To nie był szczery uśmiech! - zaprotestował V, zakładając ręce na ramiona.

- Nie mówiłeś, że musi być szczery. – Kook pokazał mu język i sam zaczął rozplątywać się z łańcuchów.

***

Miał już tego dość. Skoro pozostali chcą święta, niech się do nich przygotowują, on nie zamierzał w tym dalej uczestniczyć. Naburmuszony usiadł na kanapie, słuchając jak w pokoju obok Hoseok właśnie rozmawia z rodzicami przez skype’a. JungKook słyszał jak głos starszego chłopaka drży, jakby ten miał się zaraz rozpłakać. On też miał ochotę po prostu dać łzom płynąć - tylko do niego rodzice nie zadzwonili. 

Przeklnął po nosem, zdając sobie sprawę, że po policzkach spływają mu słone krople. Czy już wspominał, że nienawidzi świąt?

- Hej, Kookie! – obok maknae usiadł V, roznosząc wokół siebie zapach pieczonego ciasta. – Płaczesz? - spytał ze zdziwieniem, zauważając lśniące krople na policzkach chłopaka. Obrócił głowę JungKook'a w swoją stronę i przyjrzał mu się uważnie. - Co się dzieje?

- Nic. Zostaw mnie. – odburknął młodszy, chcąc się odsunąć, lecz Taehyung nie pozwolił mu na to, przyciągając go do siebie jeszcze bliżej.

- Przecież widzę. Mi możesz powiedzieć. – uśmiechnął się ciepło, chcąc dodać brunetowi otuchy.

JungKook chciał. Tak bardzo chciał mu powiedzieć to i wiele innych rzeczy, ale po co? Ciepło bijące od ciała Taehyung'a tylko go denerwowało - sprawiało, że jego serce zaczynało bić zdecydowanie zbyt szybko.

- Nic się nie dzieje, po prostu nie lubię świąt.

- Zobaczysz, będzie fajnie! Dostaniemy furę prezentów, będziemy mogli jeść, co tylko będziemy chcieli i wygłupiać się całą noc! – twarz V promieniała, kiedy opowiadał o świątecznych planach. JungKook zazdrościł mu tego optymizmu.

- Hyung, zostaw mnie, nie chcę nikomu psuć humoru.

- Nie zostawię! Nie możesz być smutny w święta, to taki magiczny czas! Wszyscy są szczęśliwi, wyznają sobie miłość, zdarzają się cuda i te sprawy… - V gestykulował żywo.

- Cuda się nie zdarzają, hyung, a miłość nie istnieje. – JungKook uśmiechnął się krzywo do V i wstał z kanapy.

- Ale ja cię kocham! – starszy objął bruneta od tyłu i przytulił się do jego pleców.

Maknae zesztywniał. Nagle zrobiło mu się niewyobrażalnie gorąco, a ciało przyklejonego do niego V zdawało się wręcz parzyć. Przez chwilę wydawało mu się, że śni, jednak sen szybko się skończył, a on dał sobie mentalnego kopniaka. Co on sobie wyobraża? Że Taehyung właśnie wyznał mu miłość? Idiota! Przecież starszemu chodziło o to, że są przyjaciółmi.

- Hyung, przestań mnie pocieszać. Mówiłem ci, że to niepotrzebne.

- Ale… - zaczął V, lecz głos jakby uwiązł mu w gardle. Ramiona chłopaka opadły bezwładnie, puszczając talię młodszego. Taehyung czuł się tak, jakby ktoś właśnie dał mu kopniaka prosto w serce.

***

JungKook spojrzał na swoje odbicie w lustrze, zapinając ostatnie guziki białej koszuli. W głowie cały czas słyszał słowa Taehyung'a.

-Ugh, uspokój się! – skarcił się, przeczesując ze złością swoje, przydługie już, włosy. Zapiął koszulę do końca i zszedł do salonu, w którym powoli zbierali się już członkowie zespołu. Wszyscy rozmawiali między sobą wesoło i śmiali się, gdy któryś zażartował. 

JungKook rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem V, lecz chłopaka nigdzie nie było. Nie widział go od rana, kiedy ten chciał go pocieszyć. Nagle zaczęło mu brakować jego głupich docinek i pozytywnego nastawienia. Nie przyznałby się do tego, ale na prawdę poprawiało mu to humor i teraz poczuł się trochę głupio, że był taki uparty i niemiły.

- Gdzie jest Taehyung? – zapytał, siadając do stołu.

- Nie wiem, myślałem że jesteście razem. – odparł Rap Monster i wrócił do rozmowy o najśmieszniejszych prezentach świątecznych, którą prowadził z Sugą i J-Hope'm.

Najmłodszy spojrzał na zegarek – było już po dziewiętnastej. Wigilia miała się zacząć dwadzieścia minut temu, a V jeszcze nie było. Co jeśli chłopak się na niego obraził?

- Nareszcie jesteś! – z rozmyślań wyrwał go głos lidera. Kook podniósł wzrok, przenosząc go na, siadającego właśnie do stołu, Taehyung'a. Chłopak wydawał się być przygnębiony, a na jego włosach były białe płatki śniegu.

***

- Yah! Czemu jesteście tacy ponurzy? – kiedy wigilijna kolacja dobiegła końca, lider spojrzał zdenerwowany na dwóch najmłodszych członków zespołu. Tylko oni podczas posiłku nie odezwali się ani słowem, patrząc jedynie w swoje talerze i nietknięte jedzenie.

- Hyung, zostaw ich. Po prostu otwórzmy prezenty! – zawołał Jimin, z utęsknieniem patrząc na, piętrzące się pod choinką, pudełka.

V zacisnął dłonie na, leżącym na jego kolanach, pakunku. Nie wiedział, czy jest sens dawać JungKook'owi couple t-shirtsktóre kupił już miesiąc temu w ich ulubionym sklepie. 

Westchnął ciężko i wstał od stołu, patrząc, jak inni wymieniają między sobą podarunki. Dłonie, trzymające pakunek, spociły mu się lekko, kiedy stojący niedaleko najmłodszy po raz kolejny uciekł przed jego spojrzeniem.

- Hej! Co jest z wami? – Namjoon stanął między nimi, widocznie zirytowany ich zachowaniem. – Macie natychmiast się pogodzić! JungKook! – lider spojrzał znacząco na młodszego, a kiedy ten nie ruszył się z miejsca, złapał go za rękę i popchnął w stronę widocznie zestresowanego Taehyung'a.

JungKook stanął niepewnie obok starszego. W pomieszczeniu nastała niezręczna cisza, przerywana jedynie przez szelest, nerwowo miętoszonej przez V, paczki. 

- Oh! Po prostu się pocałujcie! – zawołał Jimin, machając nad ich głowami gałązką jemioły. Kiedy V spojrzał na niego wyraźnie zdenerwowany, brunet uśmiechnął się niewinniewskazując na trzymaną przez siebie roślinkę.

- Daj spokój,  hyung. – burknął V, wymijając chłopaków i wychodząc z salonu. Niepotrzebnie mówił Jimin'owi, że podoba mu się JungKook.

- Yah, głupku! Przecież mówiłeś, że Kook ci się podoba... – syknął pod nosem Park, a wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem. - Ups! - chłopak zmieszał się, wycofując asekuracyjnie z zasięgu spojrzeń kolegów z zespołu.

JungKook czuł się tak, jakby właśnie dostał obuchem w głowę. Co chwila otwierał i zamykał usta jakby chciał coś powiedzieć, lecz z jego gardła nie wydobył się żaden dźwięk.

- Co robisz? Idź do niego!

- Ale jesteś głupi!

- To dlatego tak biegał wokół ciebie przez całe święta!

Wokół siebie słyszał głosy, lecz nogi jakby wrosły mu w ziemię. Kiedy w końcu był w stanie podnieść wzrok, zobaczył pogrążoną w ciemnościach twarz Taehyung'a. Chłopak wydawał się zraniony, opierał się o jedną ze ścian w hallu jakby także nie wiedział, co robić.

JungKook odetchnął głęboko i podszedł powoli do starszego. V podniósł wzrok, patrząc na niego ze zdziwieniem.

- Emm… to dla mnie? – zapytał młodszy, nieśmiało wskazując na, trzymany przez niego, prezent.

- Tak. - odparł Taehyung.

- Nie dasz mi go, hyung? - zapytał ponownie maknae. Denerwował się. Był pewien, że jak podejdzie do V, ten rzuci mu się w ramiona i pocałuje jak w jednej z popularnych dram. Nic takiego jednak się nie stało i najmłodszego ogarnęły wątpliwości.

V zdawał się zakłopotany pytaniem młodszego. Bo co miał mu odpowiedzieć? Że to już nieaktualne? Że tylko żartował?

- To couple t-shirts. - zaśmiał się, próbując ukryć zdenerwowanie. - Głupi wybór. Jutro kupię ci coś nowego. - uśmiechnął się wymuszenie i poczochrał czarne włosy JungKook'a.

- Nie chcę nic innego. - maknae uśmiechnął się lekko i nieśmiało spojrzał w oczy Taehyung'a.

wydawał się zdziwiony jego słowami, jednak kiedy JungKook wspiął się na palce i wycisnął na jego ustach słodki pocałunek, uśmiechnął się promiennie, zagarniając go w swoje, jeszcze pachnące ciastem, ramiona.

- Wesołych świąt, Kookie. - szepnął i uśmiechnął się. Udało mu się.

- Wesołych świąt, hyung.





5 komentarzy:

  1. Jakie to było słodkie i urocze *-*
    Po prostu cud, miód i orzeszki. Ten shot idealnie pasuje do świątecznej atmosfery(pomijając fakt, iż jest on o świętach). Jak zawsze przez cały czas uśmiech miałam na twarz. Tym bardziej mi się podobał, że głównymi bohaterami byli Kooki(bias) i V, którego coraz bardziej lubie(zwłaszcza po tym jak się dowiedziałam, że dzielimy tą samą datę urodził~minus roku narodzin).
    Życzę dużo weny podczas dalszego pisania
    Levi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaawwww~~~~~~~ ♥ Jak ultra slodko i uroczo!~~~
    Co prawda, jestem fanka VMin'a ale mega spodobal mi sie ten shocik~ Taki totalnie puchaty i fluffiasty ^^ az mi sie na serduszku cieplutko zrobilo^^

    Ogolnie baaardzo spodobaly mi sie Twoje dziela, wiec mozesz byc pewna, ze bd tu teraz stalym gosciem^.-

    Weny przy kolejnych ficach!
    Hwaiting~
    Kiri^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nooo i to są moje klimaty xD IMO końcówka troszeczkę chaotyczna, ale i tak <3 leci lajk i follow :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo i to są moje klimaty xD IMO końcówka troszeczkę chaotyczna, ale i tak <3 leci lajk i follow :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww! Jaki słodki Taekook!
    Uwielbiam i tym bardziej że to mój ulubiony paring ♥
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń