10 gru 2014

J-Kook - Because you're special


            He is like a failed abortion…
Hes so ugly, I just got aids from looking…
Hes used to be so quiet in interviews…*

Drżącą dłonią przewijał kolejne tweety. Były wszędzie - krótkie wiadomości pisane przez postaci bez twarzy, ukazujące go w jak najgorszym świetle. Naprawdę nie chciał się tym przejmować. Przecież jeszcze niedawno sam pocieszał Hoseok'a, kiedy podobne wpisy pojawiły się na jego temat. Powtarzał mu wtedy, że nie powinien ich czytać, że to tylko ludzie, którzy im zazdroszczą, a starszy powinien zająć się przygotowaniami do promocji japońskiego albumu BTS, a nie zamartwiać się kilkoma słowami rzuconymi w cyfrową przestrzeń przez anonimowe osoby. 

Tylko że teraz, kiedy sam był w takiej sytuacji, te same słowa wydawały mu się jedynie pustą gadaniną na pocieszenie. Bo przecież ktoś musiał mieć powód, by to pisać. 

Nie wiedział, kiedy litery na ekranie zaczęły powoli tracić ostrość pod wpływem wypływających spod jego powiek łez. Zacisnął zęby na złożonej w pięść dłoni, byle tylko nie pozwolić szlochowi na wydostanie się z jego ust. Był nauczony, aby jako idol nie okazywać słabości i ta, wpajana mu już od kilku lat, zasada trzymała się go kurczowo nawet teraz, kiedy towarzyszył mu jedynie słaby szum włączonego laptopa.

Być może to wszystkie wydarzenia, które miały miejsce tego zimowego poniedziałku, sprawiły, że po prostu pękł. Być może to wszystko zaczęło się już rano, kiedy był tak zaspany, że w audycji radiowej nadawanej na żywo zapomniał tekstu do Let Me Know. Być może to fakt, że akurat tego dnia ich menager był w wyjątkowo złym humorze i mała pomyłka JungKook'a sprawiła, że ten wydarł się na niego, zamiast jak zawsze puścić wpadkę mimo uszu. Być może to przez niego na popołudniowym treningu nic mu nie wychodziło - po prostu nie mógł się skupić - i chociaż trener nic nie powiedział, maknae czuł na sobie jego karcący wzrok przez całe zajęcia. I może to dlatego zamiast wrócić z całym zespołem do dormu, został w wytwórni, by dalej trenować, a teraz, ubrany jedynie w dresy i przepoconą koszulkę, poddał się i mimo zaciśniętych na pięści zębach, rozpłakał się jak małe dziecko. A może to po prostu był zły dzień.

Gdy w pomieszczeniu rozbrzmiał krótki sygnał, oznajmiający przychodzącą wiadomość, JungKook drgnął lekko, po czym ocierając łzy, spojrzał na ekran telefonu i uśmiechnął się smutno.

I może też DLATEGO ten dzień nie mógł skończyć się tak, jak by tego chciał.

Hobi hyung:

JungKook, wszystko w porządku? Kiedy wrócisz?

Chłopak spojrzał na zegarek - wskazówki wskazywały północ, ale JungKook zdawał się nie zwracać uwagi na upływający czas. Pragnął po prostu być sam. Nie chciał, by ktoś widział, jak płacze. Z resztą... miał cichą nadzieję, że zespół wcale nie widział obraźliwych tweetów na jego temat. Bo przecież jest ich golden maknae. Nie mógł ich zawieść.

Do Hobi hyung:

Tak, idź spać.

Szybko wystukał kilka liter na klawiaturze smartphona i po chwili wahania wysłał wiadomość. Tak na prawdę chciał napisać, że wcale nie jest dobrze. Że siedzi tutaj sam, jest mu zimno i ryczy jak popieprzony, ale chyba po prostu ma zły dzień, tak, to na pewno po prostu zły dzień i JungKook potrzebuje tylko, by ktoś go przytulił. I chciałby, żeby to właśnie Hoseok przyszedł tu do niego i objął go swoimi silnymi ramionami nic nie mówiąc, po prostu trzymając go w swoich objęciach.

Nie miał jednak odwagi napisać prawdy - Hoseok powiedział mu kiedyś, że za każdym razem, kiedy go przytula, musi się powstrzymywać, aby nie poczuć do niego czegoś więcej i lepiej będzie dla ich przyjaźni, jeśli ograniczą takie "pieszczoty". JungKook wtedy tylko przytaknął - sam tak na prawdę nie wiedział, co czuje do swojego hyunga, a przecież zawsze uczono go, aby słuchać starszych. Teraz jednak był pewien, że cholernie chciałby się do niego przytulić. I wcale nie przeszkadzałoby mu, gdyby J-Hope się w nim z tego powodu zakochał.

Nie wiedział, ile minęło czasu, kiedy w sali nagle zapaliło się światło, oślepiając go na moment. 

- Kook? Jesteś tutaj? - Hoseok rozejrzał się po pomieszczeniu, aż jego wzrok nie napotkał młodszego chłopaka siedzącego pod jednym z luster. Ciemne włosy JungKooka były lekko zmierzwione, a on sam unikał jego wzroku.

Młodszy, widząc, że chłopak mu się przygląda, szybko otarł spływające po jego policzkach krople i wyłączył Twittera, włączając na jego miejsce pierwszą lepszą stronę i udając, że zawzięcie czegoś na niej szuka.

- Przecież wiesz, że poznam, kiedy kłamiesz. - powiedział J-Hope, zanim maknae zdążył wymyślić jakieś kłamstwo, byle tylko uniknąć poważnej rozmowy. Wiedział, że jeśli Hope poruszy temat tweetów, on rozpłacze się jeszcze bardziej, a nie chciał stawiać ich obu w niezręcznej sytuacji.

Hoseok usiadł na przeciwko niego i zabrał laptopa z jego kolan, zamykając klapę i odkładając go na bok, po czym westchnął cicho, przyglądając się chłopakowi. Brunet zagryzł wargi, chcąc pohamować, cisnący się ponownie do jego ust, szloch. Mimo że ciemna grzywka przykrywała jego oczy, starszy zdołał zauważyć dwie, spływające po jego zaczerwienionej skórze i powoli skapujące na podłogę łzy. JungKook miał wrażenie, że w tym momencie spojrzenie Hoseok'a przewierca go na wylot i starszy doskonale wie, dlaczego on teraz tutaj siedzi. Ale przecież nie było w tym nic dziwnego, w końcu byli przyjaciółmi.

- Jeżeli nie chcesz o tym... – zaczął J-Hope, lecz młodszy przerwał mu:

-Dlaczego ja? Mogli to napisać o kimkolwiek innym, dlaczego właśnie ja? – zapytał, wciąż unikając jego wzroku.

- Bo jesteś wyjątkowy. – powiedział po prostu Hope, a przed oczami stanęły mu wydarzenia mające miejsce zaledwie kilka dni wcześniej.

- Dlaczego ja? Przecież zawsze starałem się być jak najlepszy, myślałem, że idę w dobrym kierunku… - wyszeptał Hoseok, drżącym głosem miętosząc w dłoniach swoją koszulkę.

- Bo jesteś wyjątkowy, hyung. – Jungkook uśmiechnął się i ścisnął dłonie przyjaciela w kojącym geście.

- Wiesz hyung, zawsze myślałem, że swoim śpiewem i tańcem powoduję, że ludzie się uśmiechają. Że właśnie po to to robimy, by sprawiać radość innym. Ale... ale… jak… - nie był w stanie powiedzieć nic więcej, tylko jeszcze mocniej zagryzł czerwoną już wargę, połykając kolejne łzy wypływające spod jego powiek.

- Kookie, to tylko nic nie znaczące wiadomości. Pamiętasz? Sam mi tak mówiłeś. Nie możemy się przejmować kilkoma hejtami, nie możesz się poddawać właśnie dla tych ludzi, którym sprawiasz radość robiąc to, co robisz.

Tak naprawdę go nie słuchał. Marzył jedynie o tym, by Hoseok po prostu go przytulił. Miał już dość tego, że z innymi mógł się swobodnie obejmować, siadać im na kolanach, czy zasypiać na ramieniu. Miał już dość tego cholernego dnia! Nie pamiętał już, kiedy Hope oznajmił mu, że nie powinni już tego robić. Teraz miał wrażenie, że było to bardzo, bardzo dawno temu, a on przez ten czas jeszcze bardziej za tym tęsknił.

- Te błędy, które dzisiaj popełniłeś, zdarzają się wszystkim. Pamiętasz, Jin też się kiedyś pomylił. I to w najważniejszym, debiutanckim występie! - kontynuował J-Hope, przysuwając się odrobinę bliżej JungKook'a.

Maknae zaśmiał się smutno na wspomnienie występu, po którym najstarszy z jego hyungórozpłakał się z powodu jakiegoś błahego błędu. Zaraz jednak ponownie przypomniały mu się tweety, a ciepła dłoń Hoseok'a, która właśnie ściskała jego rękę, zamiast dodać otuchy, sprawiała, że czuł się jeszcze gorzej. To był zły dzień. Tak, to na pewno dlatego wciąż nie mógł się uspokoić.

- Ty też uważasz, że jestem brzydki? – przerwał cicho Hope'owi.

- Kook…

Podniósł wzrok. J-Hope wpatrywał się w niego, kciukiem gładząc delikatnie skórę na jego nadgarstku.

JungKook spojrzał cierpko na ich złączone dłonie, po czym przeniósł wzrok na twarz starszego.

- Dlaczego nie możesz po prostu mnie przytulić?! – podniósł głos. Zdawało mu się, że już dłużej nie wytrzyma tej absurdalnej sytuacji.

- JungKookie, przecież…

- Mam już tego dość, jakoś inni nie mają z tym problemu! Nienawidzę cię! – wykrzyczał młodszy i podniósł się z parkietu, wychodząc z sali i trzaskając ciężkimi, dźwiękoszczelnymi drzwiami. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, jak mocnych słów użył. Popełnił kolejny błąd. A przecież było już po północy, ten cholerny poniedziałek już się skończył...

Nie miał siły biec. Po prostu stanął na środku pustego korytarza i rozpłakał się głośno, z trudem łapiąc oddech. Nie chciał stracić przyjaciela. On po prostu chciał, żeby Hoseok go przytulił. Wcale go nie nienawidził...

- Cii… - ciepłe, silne ramiona zamknęły się wokół jego talii. J-Hope oparł głowę na jego ramieniu i objął go mocno, jakby bał się, że JungKook za chwilę znowu będzie chciał od niego uciec.

- Hyung..., ja wcale cię nie nienawidzę… - szepnął młodszy.

- Wiem, Kookie. – odszepnął Hoseok, delikatnie kołysząc rozdygotanym ciałem chłopaka.

JungKook, nareszcie czując upragnione, silne ramiona, rozpłakał się jeszcze bardziej, dopiero teraz dając upust kumulującym się w nim od rana emocjom. Już nie chciał niczego udawać. Chciał po prostu być sobą, siedemnastoletnim chłopakiem, któremu, jak każdemu człowiekowi, zdarzały się błędy i który potrzebował, by ktoś, tak jak teraz, po prostu zamknął go w swoich ramionach i nie pozwolił, by pozostał sam z swoimi problemami.

- I mam w dupie to, że gdy mnie przytulasz, musisz się powstrzymywać, żeby się we mnie nie zakochać. - powiedział buńczucznie. - Nie chcę, żebyś się powstrzymywał…

- Ja też tego nie chcę. – odparł Hoseok, a jego ciepły oddech musnął kark młodszego.

- To dlaczego to robisz… - głos maknae załamał się lekko. Już nic z tego nie rozumiał.

- Myślałem, że ty tego chcesz. – J-Hope odwrócił młodszego przodem do siebie i odgarnął z jego czoła czarne kosmyki, odsłaniając zapuchnięte, patrzące na niego niepewnie oczy JungKook'a.

Młodszy, będąc tak blisko Hoseok'a, był w stanie tylko pokręcić przecząco głową. Już zapomniał, jak to jest, być tak blisko niego. Czuć jego pachnące imbirem i wanilią perfumy i móc policzyć każdą rzęsę na jego powiekach. Coś ścisnęło go w żołądku, kiedy Hope nie odwrócił wzroku, tylko spojrzał prosto w jego zapłakane, wystraszone tęczówki.

Nie wiedział, ile czasu tak stali, po prostu na siebie patrząc. Wiedział tylko, że nagle zaschło mu w gardle, a aromat imbiru stał się jeszcze bardziej intensywny. Usta J-Hope'a smakowały czekoladą. Ich słodki smak, za pomocą powolnych, czułych ruchów jego warg, zmieszał się ze słonym smakiem ust młodszego. JungKook kurczowo wczepił się w koszulkę starszego, zachłannie oddając pocałunek. Przez chwilę zapomniał o nieśmiałości. A może to dłoń Hoseok'a czule gładząca jego plecy sprawiła, że poczuł się tak pewnie i bezpiecznie? Mógł przysiąc, że w życiu nie jadł lepszych słodyczy, a ta zdawała się uzależniać już od pierwszego, delikatnego kęsu, który wykonały wargi chłopaka, chcąc zaznaczyć swoją obecność na jego opuchniętych, czerwonych ustach.

- Hyung? Teraz będę mógł się do ciebie przytulać? - po tym jak obaj niechętnie odsunęli się od siebie JungKook spojrzał niepewnie na uśmiechniętego od ucha do ucha Hoseok'a.

- Ile tylko będziesz chciał. – odparł starszy i na jakby na potwierdzenie swoich słów, ponownie zagarnął maknae w swoje objęcia. 

JungKook ułożył głowę na jego klatce piersiowej. Na zegarze właśnie wybiła druga. Być może ten pechowy poniedziałek był odrobinę dłuższy niż inne. Jednak teraz był już nowy dzień, a pech zdawał się ulecieć gdzieś daleko. 

- Ile tylko będziesz chciał...

Bardzo daleko.






* pisownia oryginalna

3 komentarze:

  1. Mam od rana zły dzień, czuję się okropnie, ale kiedy weszłam na bloggera i włączyłam ten ff, nie wiem, jakim sposobem wywołałaś u mnie szczery uśmiech na twarzy ._.
    Tak piękne i prawdziwe. Napisane lekko i idealnie. Ta cała sprawa z hejtami na chłopaków poruszyła mnie i na pewno bardzo każdą prawdziwą ARMY a ty napisałaś to bez żadnych kłamstw, czy zatuszowań. Prawdziwą prawdę. I za to pokłony i wielki szacunek.
    Do togo wplątałaś taki słodki J-Kook ;; Mi nigdy nie udaje się napisać czegoś tak naturalnie, tak, że nie wydaje mi się, że wszystko idzie zbyt szybko, lub aż za bardzo tandetnie, a ty to zrobiłaś idealnie.
    Piękne, po prostu piękne. Nic dodać, nic ująć <3

    ~JiYeol

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z komentarzem powyżej, ten fic był tak słodki i piękny, że po jego przeczytaniu na twarzy automatycznie pojawia się uśmiech.
    Ostatnio chorowała na brak dobrych(polskich) historii z BTS w roli głównej(a szczególnie z JungKook) i to opowiadanie było prawdziwym lekarstwem.
    Bardzo mi się podoba twój styl, taki lekki i prawdziwy(sama bym tak chciała pisać :-/ )
    Życzę ci weny, duuużo czasu i chęci do pisania tak pięknych one-shotów jak ten powyżej.
    Levi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak nie wiem co napisać to znaczy, że jest dobrze. Bardzo dobrze. Wow.

    Cały dzień szukam dobrych ff z bts i co? Jak już znajduję to z pairingiem, którego nie szipuję o.o ale to jest tak dobre, że na te 10 minut jestem fanką j-kooka. Cudo.

    OdpowiedzUsuń